Kliknij


sobota, 4 czerwca 2016

Programy PISu - 500+ i mieszkanie+? Ja mam program na poprawę w służbie zdrowia i edukacji.

Rozczulają mnie realizacje programów PIS. Tzn świetnie, że w końcu jakiś rząd robi coś dla Polaków a nie dla siebie, ale przepraszam za co te programy i jaka idea im przyświeca? 500 zł na DRUGIE dziecko to żadne rozwiązanie. To taki lifting na krótszą chwilę, który ma się nijak do rzeczywistości. Żeby realizować tego typu programy rząd powinien mieć CIĄGŁOŚĆ w rządzeniu a u nas co chwila obrót o 180 stopni, bo zawsze "rząd źle rządzi". Poza tym jaka to poprawa bytu dla rodzin, skoro najpierw wyciąga się z kieszeni podatnika 1000zł by potem mu coś dać.

Najnowsza propozycja PIS - "mieszkanie+" to mrzonka. Premier Szydło wspomina o tym, że jest to idealna propozycja dla klasy średniej. Otóż w Polsce nie ma klasy średniej, a ci, którzy ją "reprezentują" wyjechali na wyspy. 
Zamiast dawać coś społeczeństwu państwo powinno wprowadzić politykę zmniejszenia podatków w tym zniesienie całkowite podwójnego opodatkowania - albo podatek dochodowy albo podatek VAT. Tymczasem jest to kolejny rząd, który uważa, że wie lepiej co w jakiej rodzinie jest potrzebne albo uznaje polskie rodziny za imbecyli, którzy nie umieją gospodarować własnym majątkiem. Żenada.

Ja mam propozycję programów na poprawę w służbie zdrowia i w edukacji. Może ktoś z rządzących wpadnie i przeczyta i może wykorzysta.

Służba zdrowia.
Całkowity i bezpardonowy rozłam pomiędzy pracą w szpitalach i prywatnych gabinetach lekarskich. Mówiąc skrótowo - jeśli jesteś lekarzem w szpitalu to masz zakaz pracowania w prywatnych klinikach i gabinetach lekarskich. Taki podział ma szereg zalet.
1. Zlikwidowałoby to zatrudnianie lekarzy -profesorów, którzy są zatrudniani w szpitalach, w których pobierają niezłe pieniądze za 3-4 godziny 2 razy w tygodniu a pozostały czas poświęcają dla prywatnych pacjentów. Jednocześnie ci sami prywatni pacjenci kierowani są przez tych lekarzy na badania do szpitala i nie ponoszą z tytułu badań żadnych kosztów. Skutek tego jest taki, że kolejki do specjalistów wydłużają się w nieskończoność, nie mówiąc o zabiegach czy operacjach.
2. Pracownicy szpitala publicznego mogliby zarabiać godziwe pieniądze, w ramach zatrudnienia w sektorze publicznych mieliby darmowe szkolenia oraz podnoszenie swoich kwalifikacji. Zniknąłby problem niskich płac w szpitalach oraz pokątne prowadzenie gabinetów prywatnych. 
3. Jeżeli lekarz decyduje się na to, że będzie prowadził własny gabinet lekarski czy pracował w prywatnej klinice to powinno być to traktowane jako normalna działalność gospodarcza i w ramach tejże lekarz zarabiający krocie na pacjentach powinien sam sobie sponsorować podnoszenie kwalifikacji, zakup sprzętu medycznego oraz wystawiać recepty 100% płatne. 
4. Zarobki dla lekarzy pracujących w szpitalach państwowych powinny być zbliżone do zarobków lekarzy prowadzących prywatne gabinety lekarskie tak, aby lekarz miał godziwe warunki do życia i szanował zarówno pracę jaką wykonuje jak i pacjentów. Podobnymi zasadami powinni być pozostali pracownicy szpitala - pielęgniarki, salowe i pozostały personel medyczny.

Pacjent będzie miał prawo wyboru - czy woli leczenie w szpitalu czy w klinice prywatnej oraz będzie świadomy ile zapłaci bądź ile czasu będzie czekać. W tej chwili z powodu długich kolejek pacjenci są zmuszeni do korzystania z oferty prywatnych gabinetów lekarskich mimo, że co miesiąc płacą składki na ubezpieczenia zdrowotne, które mają im gwarantować rzetelną opiekę lekarską.

Edukacja.
Swojego czasu premier "słońce Peru,zielona Irlandia" aby ukryć faktyczny stan bezrobocia za pomocą swoich ministrów stworzył takie warunki, że nagle pojawiła się masa studentów. Nie mam nic przeciw studiowaniu z jednym małym wyjątkiem. I to moja druga propozycja dla rządu.
Jeżeli student uczęszcza na dzienne studia, za które nic nie płaci to po ich ukończeniu powinien dostać pracę w Polsce. Jeżeli przez 4 lata pobiera darmowe wykształcenie wyższe, a po otrzymaniu tytułu magistra wyjeżdża z Polski to powinien ZWRÓCIĆ kwotę wyłożoną za jego wykształcenie! Polski nie stać na to, by fundować krajom UE pracowników z wyższym wykształceniem! Uczyłeś się człowieku za darmo, za pieniądze podatników w PL to znajdź pracę i płać swoje podatki tu, w kraju. 
Inna bajka, że w tej chwili istnieje masa pustych kierunków na wyższych uczelniach, po których nie ma pracy. Osobiście nie widzę w tym niczego złego, by przywrócić zasady kształcenia tak, jak to miało miejsce jeszcze kilka lat temu - szkoła zawodowa i potem technikum, a potem jak ktoś chciał to szedł na studia. Teraz na skutek idiotycznych egzaminów gimnazjalnych uczeń z mniejszą ilością punktów ma raz na zawsze zamkniętą drogę do technikum i pozostaje mu wykształcenie zawodowe, uzyskanie pełnego wykształcenia średniego możliwe jest tylko wtedy kiedy po zawodowej szkole (gdzie jest jakiś profil szkolenia) zapisze się do liceum wieczorowego (gdzie nie ma żadnego profilu) i zaliczy maturę. Bzdurne ustalenia poprzedniego rządu narobiło takiego bigosu.
Tworzy się sztuczne kierunki na studiach, gdzie studenci po ich ukończeniu nie znajdą nawet pracy na kasie fiskalnej, bo nie umieją jej obsłużyć (i wtedy pozostaje im praca w burger-donaldach) a jednocześnie likwiduje się profile w szkołach zawodowych. Nie ma w Polsce takiego profilu w szkołach budowlanych jak np. stolarz. Rośnie fala wykształciuchów bez doświadczenia z oczekiwaniami na pracę za Bóg wie ile, ale ile można dać idiotce po kierunku ochrony środowiska, kiedy po takim kierunku nie ma innej alternatywy niż praca w jakimś sklepie w galerii? Rzesza studentów - gamoni zalewa nas co roku, niczego sensownego nie mają do zaoferowania i jedynie co mogą zrobić to wyjechać na zmywak do UK. Więc dla wiadomości tych tumanów, którzy koniecznie chcieli mieć wyższe wykształcenie - do trzymania zmywaka w ręku nie trzeba mieć magistra.

Ciekawe co Wy o tym myślicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz