Często osoby młode zakładają, że starsi ludzie nie są w stanie nauczyć się tego, co im samym zajęło sporo czasu. Nie potrafią sobie wyobrazić jak starsza osoba, mająca często problemy ze wzrokiem może nauczyć się w dość krótkim czasie obsługi komputera, laptopa czy smartfona. Podstawowy błąd takiego myślenia wynika z tego, że oni sami poświecili sporo czasu na naukę. A jeżeli jeszcze dodać do tego, że większość z nich miała spore trudności z opanowaniem podstawowych rzeczy, musieli do wszystkiego dochodzić samemu albo zwyczajnie mieli kiepskiego nauczyciela, to wizja nauczenia osoby starszej, która np. nigdy nie miała do czynienia z czymś bardziej skomplikowanym niż kalkulator bliska jest niemożliwemu.
Tymczasem okazuje się, że to jest naprawdę prosta rzecz. Wystarczy, że ktoś chce. Oczywiście priorytet jest taki, aby po pierwsze dopasować sprzęt i jego ustawienia do potrzeb i możliwości danej osoby. Programy takie, które nie przysparzają większych trudności. Ustawienie tych programów do indywidualnych predyspozycji, cierpliwość i czas. Wyrozumiałość. I spokój. Nie wolno podchodzić do uczenia kogokolwiek z podejściem "i tak się nie nauczy". Jak ktoś ma takie podejście to lepiej niech nie próbuje uczyć czegokolwiek, bo takie nastawienie nauczyciela powoduje, że osoba, która bardzo chce się nauczyć czuje się na straconej pozycji. Nawet jeśli daję programy przyjazne osobom starszym to nie znaczy że ich zainstalowanie wystarczy. Trzeba dopasować dosłownie wszystko. Nawet ostatnio okazało się, że jednej z moich uczennic wystarczyło zmienić jasność ekranu, by w sposób znaczący polepszyć komfort korzystania z laptopa.
Dzisiaj opowiem drugą historyjkę - tym razem o mojej uczennicy, która swoimi postępami bije wszystkich na głowę. Pani Janko - to o Pani i proszę przy najbliższej okazji nie oblać mnie wrzątkiem czy coś w tym stylu - myślę, że nie ma nic niestosownego, by napisać o Pani i pochwalić tym, jak duże postępy Pani zrobiła.
Historyjka 2 - laptop w szafie.
Panią Jankę poznałam przy okazji zlecenia na przepisanie tekstu jej znajomych. Przepisywanie tekstów łączy się nieodzownie z tym, że często trzeba poprawiać zdania i literówki (które zdarzają się każdemu). Po napisaniu tekst wymagał poprawek. Towarzysząca swoim znajomym, którzy zlecili przepisanie pisma p. Janka oznajmiła, że posiada laptop w domu i gdybym chciała się pofatygować to pismo byłoby gotowe w tym samym dniu. Szczerze mówiąc wyznanie p.Janki o posiadaniu laptopa zaskoczyło mnie. Ale i ucieszyło, bo rzeczywiście prościej jest napisać pismo komuś "na miejscu", niż brać tekst do przepisania, drukować go i narażać klienta na dodatkowe bieganie po odbiór.
Laptop p. Janka miała w ... szafie. Kupiła go pod wpływem chwili, bo operator sieci oferował taki sprzęt za przysłowiową złotówkę. Pismo zostało napisane, szczęśliwi znajomi p. Janki mogli odetchnąć z ulgą. A z p. Janką umówiłam się na naukę obsługi komputera.
Muszę przyznać, że na początku p. Janka podchodziła pracy na laptopie jak pies do jeża. Widać było, że jest ciekawa jak to wszystko działa, a jednocześnie bała się, że coś popsuje.
"Proszę się nie bać, nic pani nie zepsuje, to tylko sprzęt" - uspokajałam
"Ach, nie wiem czy ja tego laptopa wykorzystam. Dobrze będzie, jak zajrzę do niego raz na miesiąc" - oznajmiła mi pani Janka. Opadły mi ręce i cycki. Nie najlepsze podejście. Albo ktoś kulawo zaczął nauczać i być może zbyt dużo informacji na raz przytłoczyło panią Jankę. Czasami tak się zdarza, że ktoś chce w krótkim czasie pokazać wszystko, klika objaśnia i wychodzi z takiego tłumaczenia jedna wielka degrengolada, bełkot całkowicie niezrozumiały dla osoby, która z komputerem podpiętym do Internetu nigdy nie miała do czynienia. Uznałam, że trzeba to szybko naprawić, zacząć od początku i powoli.
Pierwsze co zrobiłam to poustawiałam programy. Firefoxa - naprawdę jedyna przeglądarka przyjazna starszym osobom, Skype - wiadomo - po co trwonić kasę na rozmowy jak można rozmawiać za darmo. Do tego kilka innych programów oraz Team Viewera - na wszelki wypadek gdyby była potrzebna natychmiastowa pomoc.
Na początku było powolutku - przede wszystkim dlatego, by nie zniechęcać! Nie ma nic gorszego jak zniechęcić kogoś do poznawania możliwości jakiegokolwiek sprzętu.
Co wpisywać w przeglądarce, jak znaleźć konkretne informacje, jak korzystać ze Skype...krok po kroku.
"Proszę się nie bać, proszę naciskać tam, gdzie nacisnąć można" - nakłaniałam. I pani Janka naciskała, klikała. Z dnia na dzień oswajała się z zawartością swojego komputera i coraz śmielej korzystała z Internetu.
W międzyczasie stała się szczęśliwą posiadaczką drukarki laserowej i głośników oraz pendrive.
Nie minęło sporo czasu, kiedy pani Janka buszowała po stronach internetowych jak za przeproszeniem stary wyjadacz. I muszę przyznać, że uczyła się z przytupem mimo problemów ze wzrokiem. Strony ogródków działkowych, Youtube, wiadomości, różne pliki i informacje, które uważała za potrzebne i interesujące zaczęła odnajdować w iście ekspresowym tempie. Konto na Naszej Klasie, konto na Facebook, skrzynka mailowa, Skype. No bo czemu nie?
Ostatnio rozpoczęła korzystać z bankowości online, a jak!
Tak jak kiedyś dzwoniła do mnie na telefon, tak teraz bez problemów korzysta ze Skype.
Apropo's telefonu - namówiłam panią Jankę na smarfona. Głównie z uwagi na to, że są tam większe literki. I co? Okazało się, że śmiga na smartfonie jakby się z nim urodziła. Pewnie, że nie korzysta jeszcze ze wszystkich aplikacji, ale małymi kroczkami codziennie, na spokojnie, bez nerwów, bez stresu, tak, by zapamiętać, przyswoić zdobytą wiedzę i umiejętności.
Oczywiście, że jest jeszcze sporo rzeczy, których moja uczennica jeszcze nie potrafi. I dam sobie uciąć głowę, że to tylko kwestia czasu, bo postępy jakie p. Janka zrobiła przez tak krótki okres czasu mnie samą zdumiewają.
Mam niektóre uczennice 20 lat młodsze od p. Janki, które radzą sobie o wiele gorzej i zasłaniają się wiekiem. Wtedy się oburzam i daję przykład właśnie p. Janki, która teraz chyba nie wyobraża sobie życia bez laptopa i Internetu. Jak przypomnę sobie czasami początki i tekst o korzystaniu z laptopa raz w miesiącu, i jak porównam do tego, jak dzisiaj p. Janka świetnie sobie radzi to napawa mnie to autentyczną dumą.
Wierzę, że za jakiś czas to, co dzisiaj wydaje się p. Jance trudne do nauczenia za jakiś czas będzie wręcz naturalne i logiczne, a korzystanie z nowych programów będzie dla Niej bułką z masłem.
Przez ten czas naszej znajomości stała się dla mnie bardzo bliską osobą, dla której mam dużo sympatii i szacunku. Troszkę tak jakbym miała babcię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz