Kliknij


piątek, 6 maja 2016

Poczta Polska vs InPost w trosce o klienta

Dzisiaj o ofercie Poczty Polskiej oraz InPostu.

Szybko, szybciej, ekspresowo.
W dobie ogólnodostępnego Internetu listonosz teoretycznie powinien mieć mniej listów do roznoszenia. Wszak szybciej jest wysłać emaila czy SMSa. Wydawać więc mogłoby się, że PP z uwagi na mniejszą ilość listów powinna sobie radzić z dostarczaniem przesyłek w krótszym czasie. I generalnie daje radę. Czasami nawet zaskakuje - bywa, że paczka posłana z Krakowa do Olsztyna idzie krócej niż paczka z Olsztyna do Warszawy. Nie wiem, jak to funkcjonuje w mniejszych miastach, być może jest podobnie - nie mam rozeznania. Jest natomiast kilka sprawdzonych patentów, które mają znaczny wpływ na czas podróży przesyłki lub na koszty przesłania paczki.
Zauważyłam, że aby paczka trafiła szybciej trzeba ją wysłać w danym dniu do pewnej godziny. A żeby tak się stało wystarczy przejść się do najbliższej placówki Poczty Polskiej i zapytać o której przyjeżdża samochód zabierający przesyłki - jeżeli najbliższa placówka PP jest osiedlową to zwykle odbiór przesyłek następuje 2 razy dziennie. W przypadku oddziału PP z którego korzystam jest to 12.00 i 18.00 - wtedy zabierane są przesyłki do budynku PP przy dworcu i stamtąd moje przesyłki ruszają w świat. Jeżeli zależy mi, by przesyłka trafiła szybko do adresata muszę dostarczyć przesyłkę do godziny 12.00 i wtedy mam pewność, że wyjdzie ona z sortowni jeszcze tego samego dnia. Jeśli się spóźnię, to paczka będzie czekała na poczcie aż do 18.00 i jest wysokie prawdopodobieństwo, że do pociągu trafi dopiero następnego dnia. Jeżeli paczkę zaniosę po 18.00 to będzie ona leżakowała na stanie aż do następnego dnia do godz. 12.00.
Patent dotyczący oszczędności dotyczy głównie przesyłek zagranicznych. Otóż jeżeli przesyłka waży do 2kg to można pokusić się o wysłanie jako listu. I tu zaskoczenie - wcale nie musi być to zapakowane w kopertę! Jeżeli wysyłamy coś, co nie zmieści się w kopertę to można zapakować to w karton ale nadać jako list. Oszczędność spora.

W przypadku InPostu koszty są niewielkie, zwłaszcza jeżeli przesyłka ma odpowiednie rozmiary i wagę. InPost wyróżnia się także jedną, może dla niektórych nieistotną sprawą, ale czasami przydaje się tym, którzy zapomnieli o mijającym czasie i muszą czekać do otwarcia PP aż do następnego dnia. InPost daje możliwość odbioru przesyłki nawet ciemną nocą po północy. Jedyny minus to to, że trzeba się osobiście pofatygować do punktu z paczkomatem, ale to chyba niewielka różnica, bo listonosz (w przypadku PP) też nie przytarga paczki do drzwi a jedynie zostawi awizo. Tak czy siak - trzeba wtedy ubrać buty i drałować po odbiór przesyłki - czy na PP czy do paczkomatu - czasami nie robi to wielkiej różnicy.

Na przeciw klientowi.
Na pewno znajomy jest wszystkim obrazek: pani w okienku przed monitorem komputera, za nią wystawione rozmiary kopert, znaczków, pod ręką druki do wypełniania, obok stojak z kartkami z okazji różnych świąt i uroczystości. Super. Gdyby nie jedna rzecz. Poczta Polska wychodząc naprzeciw klientowi zamieniła się w swoisty kiosk Ruchu, gdzie poza nadaniem listu czy paczki możemy nabyć aktualną gazetę codzienną, książeczkę dla dziecka do malowania, długopisy i flamastry różnej maści, encyklopedię zdrowia, vademecum z przepisami siostry Pelagii (ciasteczka i desery tudzież ryby i grzyby po polsku), ręczniki papierowe, chusteczki higieniczne, słowem brakuje jeszcze asortymentu papierosów i butelek z piwem. Nieważne, że zaraz obok można to wszystko nabyć w punkcie Kolportera czy w spożywczym. Zastanawiam się, czy Poczta Polska musi kupczyć takimi rzeczami, by pani w okienku nie nudziła się i czy to rzeczywiście jest w trosce o klienta? Podkreślę - klienta poczty, czyli człowieka, który przyszedł załatwić konkretną rzecz - odebrać przesyłkę, bo listonosz zostawił awizo, nadać list, kupić koperty czy znaczki. Nie przyszedł na zakupy. Stoi w kolejce (na 4 okienka otwarte tylko 2), przestępuje z nogi na nogę, śpieszy się. Przed nim stoi kilka pań, które wpadły dokonać przelew i kupić kopertę na listy a przy okazji niemal każda z nich poprosi o gazetę, kolorowy tygodnik z programem TV, może do tego kalendarz ścienny ale nie ten w kotki, może ma pani jakiś z krajobrazami, ale brzydkie, no nic, może będą inne za miesiąc, a jeszcze mi pani pokaże jakieś karty z powinszowaniem imienin, bo te na stojaku to takie nie bardzo. A czas mija. Acha, to jeszcze 4 znaczki na listy i może ma pani takie flamastry co to ostatnio kupowałam dla wnuczka, acha, nie ma, to może jakieś inne mi pani pokaże, a co u córki, zdała ten egzamin, i jeszcze złociutka poproszę o notesik jakiś mały. A czas mija. Kolejka stoi, bo URZĄD Poczty Polskiej zamienił się w bazar, sklep, stoisko z artykułami piśmienniczymi i księgarnię jednocześnie.
Tymczasem InPost... Na przeciw klientowi. "Twoja paczka czeka na Ciebie w paczkomacie. Odbierz przesyłkę w ciągu 7 godzin i odbierz kod na darmowego audiobooka.
Poszłam, odebrałam. Audiobooka pobrałam i jestem zadowoloną klientką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz