Kliknij


poniedziałek, 30 maja 2016

Dlaczego młodzi uciekają do pracy za granicą.

Praktyki. Obowiązkowe w szkołach profilowanych, z których odbycia uczeń dostaje ocenę. 
Nie mam pojęcia, czy tylko niektórzy mają pecha czy to ogólnie panująca norma w PL.
Szkoła wysyła uczniów na praktyki - albo załatwia im miesięczny staż w jednej z firm, która współpracuje ze szkołą albo uczeń szuka sobie sam firmy, która zgodzi się go przyjąć na takie praktyki. Szkoła płaci takiemu zakładowi pracy za to, że ich uczeń odbywa tam praktyki. Niby brzmi pięknie... aż do tego miejsca.

Jak wygląda rzeczywistość.
Uczeń przez miesiąc czasu PRACUJE jako DARMOWY pracownik na rzecz zakładu pracy. Nie uczy się tam niczego i często wykonuje prace niezwiązane z profilem nauczania szkoły. Mało tego - właściciel firmy widzi takiego ucznia 2-3 razy na miesiąc bo nie ma czasu na to, by zainteresować się tym, co naprawdę robi przyjęty uczeń. A uczeń robi to, co każe mu kierownik. Najczęściej robi najgorszą robotę a majster stoi i "nadzoruje" pracę ucznia popędzając go przy tym. Uczeń nie ma żadnej motywacji, bo nie dostaje za swój wysiłek złamanego grosza. Robi to co mu każą, bo inaczej grozi mu to, że nie zaliczy praktyk.
Najbardziej zadowolony z takiej rzeczywistości jest właściciel firmy który ma przez miesiąc darmowego pracownika, za którego nie musi płacić ZUSU, któremu nie płaci za robotę a dodatkowo otrzymuje od szkoły ucznia pieniądze za to, że zapewnia uczniowi praktyki. Zarobek niezły: 4 praktykantów pracujących za frajer przez miesiąc + pieniądze z men za przyjęcie uczniów. Nic tylko brać frajerów co miesiąc i cisnąć ile się da.

Nikt nie sprawdza tego, w jakich warunkach i na jakich zasadach odbywają się owe praktyki.

Dzisiaj syn wrócił z takich praktyk - ostatni dzień, bo jak usłyszał rano "jak zrobicie 5 mieszkań (położenie instalacji elektrycznej) to wam zaliczę i jutro już nie musicie przychodzić". I nawet po zrobieniu tych instalacji (za których właściciel firmy oczywiście nie zapłacił) syn usłyszał, że to w sumie łaska, że otrzyma jakąś ocenę.

Nikt nie sprawdza, czy dane firmy mają zezwolenie i papiery na to, by przyjmować uczniów. Jeśli macie swoje pociechy w szkołach profilowanych, gdzie wymagane są praktyki to sprawdźcie koniecznie na jakich zasadach te praktyki się odbywają.

Znany jest przypadek, gdzie babsko prowadzące restaurację trzymała na praktyce uczennicę ze szkoły gastronomicznej i dziewucha ganiała z mopem, szczotką do zamiatania, myła okna, odśnieżała itp a jedyną czynnością związaną z gastronomią było obieranie ziemniaków. Sama praktykantka powiedziała, że nie ma szans się czegokolwiek nauczyć jako przyszły kucharz, ale właścicielka restauracji trzymała dziewuchę, bo dostawała niezłe pieniądze od men z tytułu praktyk.

Smutne jest to, że młody człowiek na dzieńdobry czuje, że jest JEBANY na konkretne pieniądze i że właściciel ma w dupie co tak naprawdę uczeń wyniesie z tych praktyk. Zero motywacji, bo o jakiej motywacji może być mowa, skoro nie ma nawet "Dzięki chłopaku, że pomagałeś przez miesiąc" a zamiast tego słyszy "ja tu znam masę firm, ciebie nikt nie przyjmie do pracy". Żenada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz