Kliknij


niedziela, 15 maja 2016

Eurowizja 2016 - chyba pora zamykać ten żenujący pomysł.

Na Onecie wielki tytuł "Głosy telewidzów uratowały Michała Szpaka"... A ja o 0.30 parskałam śmiechem na widok "punktacji" przyznawanej przez państwa.

Eurowizja - polityka nadal rządzi.
W notowaniach jury Polak otrzymał przedostatnie miejsce (ostatnie zajęły Niemcy). Czyżby taki talent polskiego wokalisty odstawał dalece od poziomu pozostałych wykonawców, by otrzymać 7 pkt? Poziom był bardzo wyrównany, piosenki tak podobne do siebie, że śmiało można było je połączyć w całość.
Prawda jest taka że polski reprezentant wyglądał jak idiota - nieudolna wersja Jacka Sparrowa z kretyńskim wąsikiem "na Małysza" i w rozczochranej damskiej burzy loczków... I ten strój..... Prowadząca festiwal starała się grzecznie podsumować występ Michała "Nie wiem jaki jest kolor mojego życia, ale podoba mi się kolor twojej marynarki". Być może odpowiedzialnemu za wygląd i kostium podobała się Conchita i uznali, że Europa lubi wąsistych pajaców w obmierzłym ubranku - nie mam pojęcia. 
Natomiast nie zdziwiło mnie rozłożenie punktacji rozdawanych przez jury. Najlepiej odebraną piosenką uznano utwór wyśpiewany przez reprezentację Australii (tak tak, Eurovision i Australia), której to ekipa składała się głównie ze skośnookiej wokalistki i skośnookich osób towarzyszących. Cóż, najwidoczniej Australia miała gdzieś wybory piosenki w Eurowizji na tyle, że posłała ekipę z Tajlandii czy Wietnamu na paszportach australijskich. Poziom tegorocznego festiwalu był taki, że jak nie wiadomo na kogo głosować i nikogo nie urazić to lepiej oddać swój głos bezpiecznie - Australii. ( Serio, Australia ma cokolwiek wspólnego z Europą?)
Nie zdziwiło mnie poparcie dla Ukrainy - pod płaszczykiem muzycznego show kraje europejskie bezpiecznie mogły wyrazić swoje poparcie dla Ukrainy i zagrać na nosie Putinowi. 
Niskie notowania dla Polaka były pstryczkiem dla polskiego rządu, który rządzi krajem, gdzie łamie się prawa człowieka, ma się w pogardzie zalecenia kanclerz Merkel w sprawie imigrantów. Od kilku miesięcy trwa samosąd nad polskim prawem czy bezprawiem, mówi się o nacjonalizmie wśród Polaków i brakiem stabilizacji politycznej w Polsce. Bo naprawdę, poza nieszczęsnym wyglądem Michał nie odbiegał niczym od pozostałych by tak daleko pozostać w tyle. Pamiętne wystąpienie w Parlamencie Europejskim premier Beaty Szydło wszyscy pamiętamy. Represje jakie nam groziły ze strony Europy po braku akceptacji opinii Komisji Weneckiem mogły spowodować wykluczeniem z uczestnictwa w Eurowizji. Dla mnie osobiście spektakl, w którym pod przykrywką muzycznego show jest sposobem na zadeklarowania politycznych sympatii powinien dawno zostać zakończony i odłożony na półkę.

W notowaniach widzów wypadł o wiele lepiej, ale to już tylko kwestia tego, że Polaków jest w całej Europie na tyle dużo, że mogą zagłosować na rodaka a tym samym podreperować jego morale.
Jedynym artystą, który miał świetną piosenkę i dopasowane tło medialne był reprezentant Rosji. Nie to co Polak, którego tło było jakby na siłę wyjęte z potańcówki w remizie strażackiej i mrugające "what color is your life" to zdecydowanie za mało, by rzucić publiczność na kolana.
Konkluzja? Wystarczy pokrzyczeć coś by jury oceniło to wysoko w ramach poparcia (Ukraina). W przypadku głosów dla Michała Szpaka - ciesz się chłopie, ze polska emigracja zagłosowała na Ciebie mimo okropnego wizerunku a'la Jack Sparrow.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz