Kliknij


piątek, 12 grudnia 2014

Cena wizytówki, cenny czas i dlaczego ma się mocno w plecy.

O problemach wynikających z braku briefa pisałam ostatnio. Dzisiaj krótkie historyjki o projektach, które były mocno kosztowne.

Istnieją programy "graficzne" pod wspólnym tytułem "zrób to sam", gdzie do stworzenia wizytówki wystarczy zaimportować jakieś logo, wybrać jakiś layout i gotowe. Takie wizytówki - gotowce oferują firmy, które z projektowaniem nie mają nic wspólnego i realizację wizytówek mają jako dodatkową usługę dla klienta, który przyszedł zamówić np. pieczątkę dla swojej firmy.
Koszt realizacji takiego zamówienia wizytówek to cena ok 50zł (różne miasta i różna cena, podaję uśrednioną kwotę). Za 4-5 kliknięć myszką - naprawdę dobra cena.

Nieco inaczej to wygląda gdy klienta nie zadowala sztancowa wizytówka z programu dla idiotów i chce czegoś innego i niepowtarzalnego. I wtedy musi się udać do firmy reklamowej lub poszukać wśród znajomych kogoś, kto potrafi coś sensownego zaprojektować.
Super, jeśli ktoś wie czego chce, ma jakąś wizję jak wizytówka ma wyglądać. Gorzej jeśli tej wizji nie ma. Wtedy może się okazać, że czas za realizację projektu wizytówki kosztuje kilka razy drożej.

A jeśli zamiast wizytówki jest to broszurka, plakat, ulotka, folder reklamowy, banner, rollup?

Historyjka 1.
Szef Bardzo Szanownej Firmy dzwoni w sprawie zamówienia plakatu reklamującego nowy produkt, który wszedł na polski rynek, ale dotychczasowa forma reklamy nie przynosi wymiernych korzyści. Plakat ma mieć odpowiednie wymiary, zawierać informacje o produkcie, dostaję też info, że produkt ma się kojarzyć z urlopem, plażą itp.
Wstępnie ustalona jest kwota oraz data pierwszych projektów do akceptacji.
Zazwyczaj robię 2-3 wstępne projekty, które dostaje klient, po wybraniu jednego z nich zaczyna się konkretna realizacja i udoskonalanie.
Po 2 dniach wysyłam mailem pierwsze propozycje. Kolejne 3 dni to czekanie na odpowiedź. Rozumiem - w Bardzo Szanownej Firmie maile się odbiera, ale nie ma czasu na odpisywanie na nie.
Po 3 dniach przychodzi email - jedna z propozycji jest dla Szefa BSF (Bardzo Szanownej Firmy) przypadła do gustu.
Wysyłam więc maila z prośbą o przesłanie mi zdjęcia w bardzo dobrej jakości, gdyż taka jest mi potrzebna do realizacji.
Mija kolejny dzień - sekretarka z BSF wysyła mi zdjęcie produktu, który ściągnęła ze strony www - dokładnie to samo zdjęcie, które ja wykorzystałam w projekcie wstępnym gdyż BSF zapomniała mi zdjęcia dostarczyć. Odpisuję więc prędko by nie było niejasności, że chodziło mi o duże zdjęcie, bo to ze strony www nie nadaje się do niczego.
BSF prawdopodobnie przez 5 kolejnych dni szukała dobrej jakości fotki, bo po tylu dniach przysłali mi to, o co prosiłam. By nie tracić czasu czas ten spożytkowałam na szlifowanie i cyzelowanie projektu.
Projekt praktycznie gotowy. Wysyłam projekt na obecnym etapie do akceptacji.
Po 2 dniach czekania dostaję wiadomość, że projekt ładny i udany tylko "czy można zmienić kolor tła na bardziej jaskrawy a literki u góry powiększyć i pogrubić?".
Jasne, że można. Zmieniam literki i tło na wytyczne i wysyłam mailem z pytaniem czy coś jeszcze poprawić.
Tym razem BSF mnie zaskoczyła natychmiastową reakcją - mail przyszedł po niecałej godzinie.W wiadomości pani Bożenka (kimkolwiek jest - nie znam) oznajmia, że w takim układzie powinnam dopisać cenę oraz dodać nieco cienia pod produktem, by był efekt 3D.
Poprawiony projekt niestety wysłałam po godzinie 16.00, kiedy to BSF już ma zamknięte biuro, dlatego maila z odpowiedzią dostałam dopiero po kolejnych 4 dniach. Pani Bożenka pisze, że przypadkiem skasowała mojego ostatniego maila i w związku z tym prosi, bym przesłała projekt jeszcze raz. Najprawdopodobniej ostatnie 4 dni po prostu szukała tego skasowanego maila.
Wysyłam projekt jeszcze raz i spoglądam nerwowo na kalendarz, bo realizacja projektu zaczyna wkraczać w 3 tydzień.
I wreszcie po kolejnych 2 dniach pan Mariusz (kimkolwiek jest) w imieniu pani Bożenki oraz Szefa wysyła mi wiadomość, że jednak najlepszym rozwiązaniem był wstępny projekt, jaki przesłałam na początku!
 Podsumowując - realizacja projektu zajęła 15 dni, z czego 9 dni to był czas niepotrzebnych zmian.
Szef BSF po potwierdzeniu - tym razem telefonicznym - że projekt jest zaakceptowany przy okazji poinformował mnie, że pieniądze za projekt zostaną mi posłane w następnym miesiącu.

Historyjka 2
Koleżanka poprosiła mnie o zrobienie ulotki reklamowej - Krótki tekst, 3 zdjęcia, kolorowe tło.
Rozmiar ulotki A5. Wysłała od razu zdjęcia i tekst oraz napisała w jakich kolorach na być tło. Banał.
Po godzinie wysyłam jej propozycję. - jest zadowolona ze wszystkiego poza jednym - fotki nie bardzo jej pasują. W związku z tym ona prędziutko wyśle mi 3 inne fotki, które mam podmienić i "będzie gotowe".
Faktycznie, fotki przesłane błyskawicznie. Tyle, że te poprzednie były pionowe, a te które przesłała są w poziomie. By je zmieścić muszę poprzesuwać tekst. Po chwili mam poprzesuwane wszystko tak, by nowe zdjęcia pasowały do całości. Projekt leci do koleżanki. I po chwili telefon od samej zainteresowanej: "Ojej, teraz to w ogóle inaczej wygląda, tamto rozmieszczenie tekstu było o wiele lepsze, zmień na poprzedni układ,dobrze?"
Tłumaczę, że przy poziomych zdjęciach tekst się w mieści... Chyba że pomniejsze zdjęcia i będą dziury. "Dobrze, niech będą dziury, tekst musi być taki jak wcześniej".
Poprawiam tekst do poprzedniego układu, fotki pomniejszam i wysyłam. Po chwili znowu telefon "No nie, takie dziury są niedopuszczalne! Może wyślę ci inne fotki pionowe?"
Nowe zdjęcia przysłane, montuję je w projekcie. Wysyłam. Telefon "Tło nie bardzo mi pasuje do tych fotek teraz. Może jakieś inne kolory trzeba zrobić".
Jak trzeba, to trzeba. Zmieniam kolory tła.Telefon. Potem zmieniam kolor tekstu, który nie pasuje do koloru tła.Telefon. Potem zmieniam krój liter, które nie są czytelne w tym kolorze. Telefon. Następnie zmieniam układ tekstu, bo krój liter sprawia, że tekst nie mieści się na formacie.... Telefon - już chyba ostatni, bo wszystko jest tak jak "miało być" (Kompletnie inne tło, inne zdjęcia, inny układ tekstu). Ostatnia zachciewajka koleżanki: "Może daj naokoło jakąś ramkę, taką niezobowiązującą". Ramka gotowa. Email. Telefon : "A czy zamiast ramki możesz zrobić takie jakby poszarpane brzegi tego kolorowego tła, to nam się zrobi taka biała, słitaśna biała ramka?".
Szarpię tło, a mną szarpią nerwy.
Banalny projekt ulotki reklamowej urasta do rangi arcydzieła, nad zrobieniem którego spędzam w sumie 12 godzin.
I gdy już jest gotowy koleżanka zdziwiona jest ceną. Dlaczego tak drogo?
Bo cena za godzinę projektowania wynosi odpowiednią kwotę. a 12 godzin x odpowiednia kwota daje odpowiednią sumę, droga koleżanko.
Naburmuszona stwierdziła, że płaci się za efekt a nie za godzinę. Zasugerowałam, żeby następny projekt broszurek zlecała firmie reklamowej, gdzie praca grafika za 1h projektowania wynosi odpowiednią cenę x 2.

Zasada kółka graficznego przy założeniu, iż ustala się określoną kwotę za projekt działa zawsze zwłaszcza jak klient lubi kręcić nosem, a kręcić lubi zazwyczaj każdy.
Zasada kółka graficznego bez ustalonej ceny za godzinę to praca, za którą nigdy nie zobaczy się złamanego grosza.
Dlatego warto za dodatkowe zmiany i przeróbki ustalać cenę za godzinę, co w sposób radykalny odejmuje animuszu klientowi, który kręci nosem i co chwilę ma jakieś "ale" - najwidoczniej jest wtedy świadomy, że każde takie "ale" to dodatkowa kasa, którą musi zapłacić za dodatkowe godziny projektowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz