Kliknij


czwartek, 12 lutego 2015

Pchli targ i biznes dla cwaniaków.

Pchli targ, flomark, pewex pod chmurką - chyba w każdym większym mieście coś takiego istnieje.
W Olsztynie również. Były targowiska, w latach 80-tych na wielu z nich można było oglądać towar zza niemieckiej granicy rozłożony na leżakach. Dzisiaj zamiast leżaków wygodniejsza folia z rozciętego worka 120 litrowego lub rozkładany stoliczek.
W Olsztynie pchli targ funkcjonuje w niedzielne przedpołudnie przy jednym ze stadionów. Jeszcze kilka miesięcy temu można było znaleźć wszystko, a sprzedającymi byli dorośli, osoby starsze i dzieci. Różnorodność towarów wprawiała w osłupienie - wszystko to, co było zbędne a działało i mogło się przydać komu innemu było przynoszone przez olsztynian. Dzieci sprzedawały zabawki, z których wyrosły, ubrania, które już były za ciasne. Dorośli opróżniali swoje przepastne szafy i przynosili sterty ciuchów. Zbieracze i hobbyści oferowali kaski MO, repliki broni, monety, medale i znaczki. W tym wszystkim królował niekompletny fajans - talerzyki, szklaneczki, filiżanki, kubeczki, stare kałamarze. Były też i antyki z lat 60-tych - komórki, biureczka stylizowane na "bógwiejakstare", lampy naftowe, akordeon i ruska gitara, stary saksofon i uszkodzone skrzypce. Słowem - wszystko było na sprzedaż.
Nie było placowego - każdy mógł przyjść, sprzedać niechcianą zbędną rzecz i czasami kupić kolejną, być może też zbędną ale ładniejszą.
A potem weszły na pchli targ cwaniaczki.  Samochodami przywożone sterty spodni, skarpet, czapek, rękawiczek, szalików. Do tego jeszcze ekipa z "oryginalną kawą" z Niemiec, niemieckie proszki do prania, zagraniczne płyny do płukania. Poukładane palety z pudełkami ciastek, czekoladki, Haribo w 50 smakach, zabawki, elektronika - sprowadzana zapewne z flomarków w Niemczech. Obwożni biznesmeni, szukający rynku zbytu. Twarze jakby znajome z innych targowisk w mieście.
Gdzie jest handel i zarobek - jest i placowe. A gdzie jest placowe - kończy się pchli targ.
Pojechałam tam w ostatnią niedzielę - nic ciekawego. Trochę śmieci, które ludzie zamiast wynieść do śmietnika próbują sprzedać, trochę smutnego towaru, który przestał interesować kogokolwiek. Za to masa stoisk ze spodniami, kawą, kiełbasą, chlebem, miodem... Niby ok, ale to wszystko można kupić w pobliskich sklepach... urok pchlego targu zabity pewnie na zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz