Kliknij


wtorek, 17 marca 2020

Jak nabijają w butelkę operatorzy telefonii komórkowej

Po dłuższej przerwie na blogu. - Czas koronawirusa sprawia, że można popisać więcej, niż zazwyczaj.
A dzisiaj opowiem jak działa robienie w trąbkę klienta telefonii komórkowej i czego się wystrzegać.
I... jak się nie dać złapać.

Wszystkie telefonie komórkowe wynajmują firmy, które zapewniają im wsparcie - zarówno jeśli chodzi o nowe umowy, zgłoszenia techniczne, przedłużanie umów itp. Kto pracuje? Średnia wieku to 24 lata (mowa o konsultantach telefonicznych, do których dzwonicie w razie problemów. Pominę całą strefę korpo-ludków typu "koordynatorzy" "teamliderzy" itp.
Osoby te zatrudnione są na zasadzie "umowy - zlecenie" - typowa śmieciowa umowa, płacone od godziny. Plus premie co 3 miesiące w zależności od wyniku SPRZEDAŻY.

I tu się zatrzymajmy na chwilę co oznacza sprzedaż. Sprzedażą jest nowa umowa, przedłużenie umowy (aneks), aparat telefoniczny (względnie tablet, laptop itp). Za to wszystko są premie - wcale nie duże pieniądze bo raptem 5 zł od umowy i 20zł od aparatu telefonicznego. Żeby dostać co 3 miesiące godziwe pieniądze trzeba się nasprzedawać.

Robienie ludzi w butelkę zaczyna się prosto - taką pracę zwykle wykonują studenci. Szkolenie na konsultanta telefonicznego trwa ok 7 dni i uwagę zwraca się na jakość rozmowy i na sukces sprzedażowy. Po 2-3 dniach od skończenia szkolenia konsultant, który nie rozumie i nie pamięta całej oferty zaczyna klientowi koloryzować. A klient słyszy dokładnie to, co chce usłyszeć.
Zazwyczaj baza klientów do której dzwonią konsultanci dotyczy osób, którym zostało 6 miesięcy do końca aktualnej umowy. Dlaczego tak szybko? Aby klient nie uciekł.
Rozmowa wygląda mniej więcej tak:
Po ustaleniu, że rozmawia się z właścicielem numeru (RODO itp)
- Mam dla pana/pani taką informacje, że ze względu, iż jest pan naszym stałym klientem może pan otrzymać od nas nowy telefon, który nic nie będzie kosztował, bo to prezent - kurier, który przywiezie panu telefon będzie chciał opłatę 1zł za odbiór urządzenia.
- Ale mój telefon jest jeszcze sprawny.... (klient już nie myśli o tym, ile płaci i za co - usłyszał 1zł za nowy telefon).
- Tak, ale widzę, że ma pan już starszy typ, który nie obsługuje nowych technologii, np LTE, dodatkowo mogę zaproponować dostęp do 3 miesięcy za darmo do platoformy muzycznej i do platformy filmowej. (Konsultant celowo nie wspomina, że po 3 miesiącach jeśli się nie wyłączy samemu dostępu to są doliczane co miesiąc dodatkowe koszty, czasami też udaje lepszego specjalistę bo widzi jakiego typu telefon klient ma obecnie - np jakiś guziczkowy i wciska smarfona mimo, iż SŁYSZY, że rozmawia ze starszą osobą, która nie korzysta z internetu z uwagi na rodzaj obecnego telefonu).
- I mówi pan, że to w prezencie? za 1 zł (klient upewnia się nie pytając o warunki umowy)
- Tak, jedynie dla kuriera trzeba będzie zapłacić 1zł. I jeśli nawet tego telefonu pan nie chce, to można go sprzedać albo komuś podarować. (Konsultant nie wspomina o tym, że poza 1zł przy odbiorze sprzętu pozostała wartość będzie rozłożona na raty i wliczana w miesięczny abonament. Klient tego nie wie, natomiast słyszy, że może nieźle zarobić, bo "kupi" za 1 zł a sprzeda za np 500zł, przy czym dalej będzie spłacać telefon przez czas trwania umowy).

Klient nie ma podczas takiej rozmowy swojej aktualnej umowy przed nosem, nie może zatem dopytać o nic szczegółowo. I zwykle się na takie propozycje godzi. Po 3-4 dniach rzeczywiście otrzymuje od kuriera telefon, uiszcza opłatę 1zł i czuje się wygrany.

Ekscytacja mija, kiedy otrzymuje rachunek. I nie - nie ten drugi. Chodzi o to, że przez następne 6 miesięcy do abonamentu będzie miał doliczone kwoty za 2 telefony - tzn za aktualny telefon, który wziął wcześniej plus raty za nowy telefon. Pięknie? To dodam jeszcze, że opcja 14 na odstąpienie od umowy w takim momencie nie działa, bo rozliczenie zwykle przychodzi po 20 dniach i jest po ptakach.
Konsekwencje? Ponosi tylko klient, który usłyszał to co chciał usłyszeć. Konsultant - o ile nie zwolni się przed upływem 3 miesięcy dostanie od takiej transakcji 25- 30zł. Nie ponosi żadnej odpowiedzialności ani przed swoim przełożonym ani wobec klienta  - bo liczy się zysk i skuteczność.

Kiedyś usłyszałam od klienta "Jesteście złodzieje, nowi klienci mają lepszą ofertę niż starzy"
Zaglądam w jego taryfę - umowę podpisał w 2011 roku i ciągle ją przedłużał. A co powinien zrobić?
Minimum 30 dni przed wygaśnięciem umowy udać się do salonu operatora i PISEMNIE odstąpić od umowy. Takie odstąpienie wpada do bazy klientów, którzy rezygnują z usługi i dzwoni konsultant. Coś zaproponuje - na pewno lepsze warunki niż dotychczasowe. Na pewno korzystniejszą umowę jeśli chodzi o kwotę abonamentu - NA BANK będzie to taka sama oferta jak dla NOWYCH klientów. Co wtedy robi rozumny klient? Mówi "tyle to mi proponuje konkurencja, to żadna oferta dla mnie jako waszego stałego klienta". I w tym samym momencie pojawia się rzeczywista oferta dla stałych klientów, która jest o wiele wiele tańsza.

Na dzisiaj to tyle.
Trzymajcie się w zdrowiu.

sobota, 17 sierpnia 2019

Chemiczna kastracja potrzebna na już

Będąc świadkiem kilku sytuacji w temacie "Karyna i jej bombelek" stanowczo domagam się chemicznej kastracji dla Karyn i Sebixów.
Dzieci są "refundowane z programu 500+". Karyny lat 19 - 20 - kompletnie odklejone od rzeczywistości, nieporadne życiowo, niewyuczone, niedoświadczone, bez żadnych zahamowań, wychowane bezstresowo w myśl definicji "Brawo Ja!" i ich bombelki - z roszczeniowym podejściem do życia, jeszcze mówić dobrze nie umie, ale zrobi taki cyrk na podwórku, że nic tylko strzelać do takich... Ok, poniosło mnie - dziecko nie jest winne tego, że madkę ma pojebaną. Niemniej - niektóre geny nie powinny się rozprzestrzeniać - już jest sporo idiotów na świecie.

środa, 7 sierpnia 2019

Uśmiech bombelka i wrzaski madki.

Wiem, wiem. Wszyscy znacie madki z horom curkom, Tego na necie nie da się odzobaczyć.
W miejskich realiach wypada to jeszcze gorzej, bo tu nie można dać komenta, bo madka Policję wezwie i psiapsiółki na świadkinie (hahaha - świadkinie),

Pierwsza madka z synkiem. Synek na tyle mały, że nie mówi zrozumiale, na tyle duży by rozumieć podstawowe informacje od matki.
Madka pcha wózek, nos w telefonie, co chwilę zerka na dziecko.
Młody znalazł kamień i rzuca przed siebie.
Za moich czasów mówiło się "Nie rzucaj kamieniami, bo tylko łobuzy tak robią"
......
Czasy obecne wyglądają tak:
"Nie rzucaj TERAZ kamieniem, bo pani idzie". Aż mnie zmurowało. Przeszłam obok madki i słyszę "Teraz MOŻESZ rzucać.

Druga matka z psiapsiółą na zakupach - obie z bombelkami, a jakże.
Jeden bombelek zrobił sobie w sklepie miejsce do biegania. Ludzie chodzą z wózkami, stojące w promocjach i ułożone duperele na sprzedaż akurat na końcu regału grożą zawaleniem się przy wiekszym uderzeniu - nic to, bombelek biega, madka drze ryja na pół sklepu "Kacperek, przyjdź tu do mnie natychniast!!!" Tiaaa, akurat przyjdzie jak morde drzesz - myślę sobie i mam rację - co madka podejdzie to młody w długą. Za madką Kacperka zapieprza psiapsióła z bombelkiem w wózku - nie patrzy, że idzie pod prąd, że zamieszanie coraz wieksze - polowanie na Kacperka trwa.
Zrobiłam zakupy i czekam w kolejce do kasy a za mną obie madki.
"A może nas pani przepuści? Bo my tu z dziećmi na zakupach?" Spoglądam na ich zakupy - ni chuja - nabrały tego jakby wojna miała się rozpocząć.
Kiwam przecząco głową i wskazuje swoje skromne zakupy dodając "długo to nie zajmie".
I ten komentarz jednej z madek: Jak się nie ma dzieci to się powinno robić zakupy wieczorem, a nie jak młode matki muszą zakupy robić razem z dziećmi".
Myślałam, że się przesłyszałam. Położyłam zakupy na taśmie, odwróciłam do nich i jedyne co mi przyszło do głowy to "czasami lepiej się nie rozmnażać, bo idiotów już tylu na świecie"....

środa, 5 października 2016

Książki dr Ewy Kurek, które prostują polskie kręgosłupy

Dawno nie pisałam żadnego posta. Powodów nie podaję, bo jest ich trochę. Ale w międzyczasie trafiłam na kilka książek dr Ewy Kurek, historyka dziejów Żydów i Polaków, której badania i odkrycia powinny być znane szerszej liczbie Polaków, których od dawna ćwiczy się w pochylaniu karków i przepraszania wszystkich za wszystko. Dzięki książkom i spotkaniach autorskich, na które trafiłam w necie wyprostował mi się mój kręgosłup a chodzenie z podniesioną twarzą szalenie poprawia zdrowie - zwłaszcza, kiedy człowiek uczył się całe życie, że Polacy i Niemcy to narody odpowiedzialne za holokaust.
Niestety nie umiem tak pięknie tłumaczyć i opowiadać, nie umiem skakać po datach i kartach historii jak dr. Kurek, pokuszę się o krótkie streszczenie tej terapii, której doznałam, mając nadzieję, że temat niektórych z Was zainteresuje na tyle, że sami sięgniecie po książki.

1. Skąd wzięli się w Polsce Żydzi.
Żydów do Polski sprowadził Kazimierz Wielki. Według badań dr. Ewy Kurek winni tego sprowadzenia są Cystersi, którzy przynieśli nam trójpolówkę. Nasza ziemia była zawsze żyzna i płodna, więc Polska od chwili wprowadzenia tego sposobu uprawy ziemi tonęła w zbożu. W tym samym czasie cała Europa Zachodnia cierpiała fale głodu ( w Anglii fale głodu pojawiały się 95 razy w ciągu 500 lat, czyli co 5 lat w Anglii ludzie umierali z głodu). Polska miała jedzenia pod dostatkiem, ale nie było nikogo, kto by mógł sprzedać nadwyżki jedzenia głodnym narodom Europy Zachodniej. Było to spowodowane tym, że w Polsce istniały 4 stany: król, który rządził, rycerstwo (a później szlachta), którzy walczyli, kler, który miał się modlić i chłopi, którzy mieli uprawiać ziemię i hodować bydło. Każdy szlachcic w chwili gdy chciał zająć się handlem tracił tytuł szlachecki. I z tego to powodu Kazimierz Wielki sprowadził do Polski Żydów, którzy mieli się zająć handlem. Polacy uznali, iż z powodu problemów z dogadywaniem się z Żydami najprostszym rozwiązaniem będzie, kiedy kwestie podatków od handlu będą załatwiane tak, iż to sami Żydzi będą się zajmować podatkami między sobą i raz w roku zasilą królewski skarbiec. Polacy nie wzięli pod uwagę tego, że żydowski fiskalizm jest zupełnie inny niż nasz. Stąd też wśród Żydów powstała niewielka grupa obrzydliwie bogatych ludzi (kahały), którzy mieli władzę nad pozostałą ludnością żydowską i ogromna rzesza biednych krawców, szewców itp, którzy płacić musieli swoim pobratymcom duże podatki. Polacy dostrzegli ten problem dopiero na kilka lat przed 1 rozbiorem Polski.

2. Żydzi w czasie zaborów.
W chwili wejścia do Polski władz Austro-Węgier i Rosji Żydom było obojętne, kto jest gospodarzem ziem. Uznawali, że jest to sprawa Polaków i oni nie zamierzają się w nic mieszać. Wręcz przeciwnie - uznając, że bliżej im do kultury Austrii niż Polski Żydzi na powitanie okupantów robili bramy tryumfalne i wylewnie witali przybyszów. Zajmowali się nadal robieniem pieniędzy i los Polski jako państwa całkowicie był im obojętny. Stąd też zdecydowana większość Żydów nie wsparła Polaków w walkach z okupantem, nie brała udziału w powstaniach. 

3. Odzyskanie niepodległości.
Tuż przed odzyskaniem niepodległości w 1918r. Żydzi zastanawiali się, jaka będzie ich pozycja w chwili, kiedy na mapy świata wróci Polska jako niepodległe Państwo. Niemal natychmiast po odzyskaniu przez Polaków niepodległości zażądali od Polaków autonomii żydowskiej na terenie Rzeczpospolitej, tj połowy Polski na zasadach takich, że każde miasto będzie należało w połowie do Żydów. Polacy kategorycznie odmówili im, twierdząc, że Polska jest jedna i nie będzie żadnego dzielenia się, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę brak pomocy ze strony Żydów w kwestii walki i pomocy w uzyskaniu tej niepodległości.  Od tego momentu rozgoryczeni Żydzi zaczęli szerzyć o Polakach złą opinię.

4. II Wojna Światowa i autonomie żydowskie w polskich miastach.
Kiedy rozpoczęła się II WŚ Żydzi wymyślili sobie, że skoro z Polakami nie dało się dogadać w kwestii autonomii to będą dogadywać się z Niemcami. Doskonale wiedzieli, że Niemcy długo miejsca w Polsce nie zagrzeją a kiedy wojna się skończy to autonomie w polskich miastach będą faktem dokonanym, z którym Polacy będą musieli się jakoś pogodzić. Uzyskali od Niemców zgodę na utworzenie takich autonomii, z tym, że Niemcy nie wyrazili zgody na powstanie 208 autonomii i oświadczyli, że wystarczy kilka takich autonomii w większych miastach. Żydzi wyrazili zgodę, po czym zaczął się czas spędzania społeczności żydowskich do miast. Za własne pieniądze Żydzi kupowali cegły i otaczali się murem. Senator Adam Czerniakow w swoich pamiętnikach podaje wyraźnie i otwartym tekstem w swoich pamiętnikach, co wykazała dr. Kurek że "od 23 września 1939 roku prezes Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, potem przewodniczący warszawskiego Judenratu i burmistrz autonomii warszawskich Żydów, zwanej potocznie warszawskim gettem, który przyjął od Niemców tytuł Verwaltung des Jüdischen Wohnbesitzes, czyli zarządcy żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej".

5. Co się działo w gettach.
Mówi się, że w gettcie Żydzi głodowali, ale nikt do tej pory nie mówił dlaczego. Otóż w gettcie znów dał o sobie znać żydowski fiskalizm. Judenraty nałożyły na mieszkańców autonomii podatek od kromek chleba. Znów rządziła garstka bogatych Żydów a ogromna większość biednych Żydów głodowała i umierała. Przez pierwsze 2 lata wojny w gettach istniało normalne życie, gdyż znów Żydzi, otoczeni murem uznawali, że wojna to sprawa Polaków, a oni, Żydzi za murami getta mogą żyć spokojnie i doczekać do końca wojny. Działały restauracje, teatry, tańczono i śpiewano, kiedy dokładnie w tym samym czasie, poza murami getta Niemcy mordowali Polaków. Dopiero 2 lata po wybuchu wojny Niemcy zaczęli masowo wywozić Żydów do obozów zagłady.

6.  Kto ma żyć a kto umrzeć.
Dr. Ewa Kurek opisuje w swoich książkach sprawy, o których Żydzi nie mówią gojom. Odkryła ona, że winnymi za zagładę Żydów są sami Żydzi, którzy w czasie wojny kierowali się dwoma prawami.
Jedno z nich mówi o tym, że w chwili zagrożenia społeczność żydowska ma prawo poświęcić część swoich ludzi aby ocalić innych.  Coś, co nigdy nie mieściło się w głowach Europejczyków, którzy zawsze stawali murem za sobą i w chwili zagrożenia najpierw walczyli mężczyźni, w chwili gdyby brakło mężczyzn ich miejsce na placu boju zajmowały kobiety, potem starcy i dopiero kiedy dobito by starców wróg mógł sięgnąć po dzieci. Niestety tej logiki nie ma wśród Żydów. Aby uchronić część swojego społeczeństwa Żydzi najpierw poświęcają swoje dzieci (bo dzieci najłatwiej jest odtworzyć), potem kobiety, starców itd. Nie kierują się względami przyszłościowymi, by w postaci dzieci przetrwał naród. W warszawskim gettcie zastanawiano się w Judenracie jakich artystów ocalić, jakich malarzy itp. O tym kto ma żyć a kto umrzeć decydował Judenrat, który sam wskazywał tych, którzy mają trafić do obozów śmierci.
Drugie żydowskie prawo, którym kierują się Żydzi to prawo Kiddush ha-Shem, które mówi, że w chwili zagrożenia życia Żyd ma jedyny obowiązek - ratować życie własne, nawet jeśli będzie to kosztem życia innych, bez względu na to, czy będzie to matka, ojciec, brat, Żyd, goj itd. Jak opowiadała na jednym ze spotkań autorskich dr. Ewa Kurek - Żydzi zarzucają nam, że za mało Polaków ratowało Żydów, kompletnie zresztą niesłusznie, bo gdyby Żyd miał ratować Polaka, to żaden Polak by nie przeżył.  Podkreśla jednocześnie, że Żydzi powinni zamilknąć na ten temat raz na zawsze, bo jeśli mamy oceniać kogokolwiek to jedną miarką - jeśli według praw europejskich to pod sąd powinni trafić wszyscy ci z Judenratów, policji żydowkich i pogotowia, którzy posłali na śmierć swoich braci, jeśli według żydowskiego prawa Kiddush ha-Shem to żaden Polak nie miał obowiązku i prawa ratować Żydów.

7. Kwestie odszkodowań powojennych.
Dr. Kurek bardzo obrazowo objaśniła, że wszelkie roszczenia Żydów wobec Polaków powinny mieć dopiero miejsce, kiedy odszkodowania wypłacą nam Niemcy i Rosja, wtedy 1/10 część odzyskanych odszkodowań należna będzie Żydowm (wg podawanych statystyk przed II WŚ w Polsce Żydzi stanowili 1/10 społeczeństwa. Dopóki takie odszkodowanie nie będą wypłacone Polakom to Żydzi nie mają nawet o czym mówić.
Od siebie dodam, że to w ogóle inna bajka, bo ewentualni beneficjenci takich odszkodowań poszli kominami do Boga, a ci, którzy o odszkodowaniach mówią to amerykańscy Żydzi, którzy palcem nie kiwnęli by pomóc swoim braciom w Europie uzasadniając to tym, że jeśli do USA przyjedzie tylu Żydów, to w Stanach wzrośnie antysemityzm.

To co zamieściłam w dzisiejszym poście to jedynie telegraficzny skrót. Naprawdę polecam wszystkim sięgnięcie po książki dr. Ewy Kurek. To naprawdę dobrze robi na puder. Przestawia historię taką jaka była, a nie taka, jakiej nas uczą od lat wychowując nas w poczuciu wstydu. Nie mamy powodów do wstydu. Warto też podkreślić, że dr. Ewa Kurek swoje badania opiera na źródłach żydowskich, aby nikt nie mógł zarzucić jej kłamstw (musiał by wtedy przyznać, że źródła żydowskie, na których opierają się badania dr. Kurek są kłamliwe). 
I na koniec - ode mnie ... jeśli dzisiaj ktoś będzie próbował wzbudzać we mnie wstyd i wciskać ciemnotę na temat niemieckich gett w Polsce, na temat Polaków mordujących Żydów będzie miał ciężko. Bo wiedza, jaką odkryła dr. Ewa Kurek pozwala odepchnąć wszelkie kłamstwa i zarzuty z podniesioną głową, otwartą przyłbicą i wyprostowanym kręgosłupem.
Pani Ewo, serdecznie dziękuję.

czwartek, 28 lipca 2016

Terroryści... Francja, Niemcy, Belgia a Polska - kilka słów refleksji.

Od pewnego czasu z pasków stacji telewizyjnych nie znikają informacje o atakach szaleńców, terrorystów, dżihadystów itp. A ostatnio jeden z wojujących islamistów poderżnął gardło w kościele 86-letniemu księdzu. Politycy krajów uspokajają społeczeństwo, że to są skrajne przypadki i że w ogóle nie ma się czym przejmować, bo szaleńcy są wszędzie.

Na początek kilka definicji, moim zdaniem szalenie trafnych a pozwalających rozróżnić i uporządkować relacje. Niestety większość reporterów i dziennikarzy nie potrafi rozróżnić islamisty od Muzułmanina, często używa różnych pojęć zastępczo stawiając między tymi definicjami znak równości.

Muzułmanin - człowiek, który wyznaje religię Islamu. Jego obowiązkiem jest pilnować tego, aby modlić się do Allaha i samemu przestrzegać praw wynikających z Koranu.
Islamista -  człowiek, który bardziej pilnuje, aby inni wierzyli w jego Boga i przestrzegali obowiązków z tego wynikających.

Czy dostrzegacie różnicę?

Są używane jeszcze inne pojęcia:
Mahometanin - pojęcie bzdurne i mijające się z prawdą, gdyż wyznawcy Islamu wierzą w Boga a nie w Mahometa, który był prorokiem. 
Dżihadysta - wojujący Muzułmanin - Dżihad oznacza poniekąd poświęcenie. Niektórzy islamiści (patrz wyżej) wierzą, że poświęcenie swojej osoby dla Allaha to największa ofiara, która będzie doceniona przez Boga.

No dobrze, a skąd wzięli się w Europie terroryści, którzy w imię Allaha zabijają niewiernych? 

Znajduję 4 przyczyny, być może Wy znajdziecie jeszcze inne.

1 przyczyna - Pchanie palców przez kraje demokratyczne w sprawy innych krajów.

Zauważcie, że wszędzie tam, gdzie dzieje się wojna swoje brudne łapska wsadzają Stany Zjednoczone i wojska krajów sprzymierzonych w NATO. Niech przykładem będzie wejście z pomocą USA do Afganistanu, który walczył ze Związkiem Sowieckim. Po wojnie USA próbowały wcisnąć na siłę prawa działające w krajach chrześcijańskich i demokratycznych. To w wyniku pomocy USA pojawili się Talibowie. Po ataku na WTC do winy przyznała się Al Kaida. Pytanie - skoro tropiono Bin Ladena, to skąd nagle w tym wszystkim nagonka na Saddama Husaina? Owszem, to nie był kryształowy człowiek, ale co Stanom Zjednoczonym do tego kto i w jaki sposób rządzi w suwerennym, niepodległym Państwie? Przykłady można mnożyć ale nigdy nie chodziło Stanom o wprowadzanie na siłę demokracji w krajach islamskich a jedynie o to, by rządzący w nich ludzie sprzyjali USA. Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że o pieniądze. Albo - jak w tym wypadku - o dojście do złóż ropy. 
Rozwiązanie problemu - niech Stany Zjednoczone opuszczą w trybie natychmiastowym wszystkie kraje, w których rozlokowali swoje bazy wojskowe iniech przestaną grać rolę światowego policjanta.

2 przyczyna - szerzenie nienawiści wśród Muzułmanów w krajach europejskich.

Bywa zazwyczaj tak: jakieś miasto czy miasteczko w kraju muzułmańskim, w meczecie imam podjudza ludzi do podjęcia świętej wojny. Ludzie w miasteczku słyszą coś, co kłóci się z ich wiarą i dają imamowi do zrozumienia, że jego przekaz nie jest przyjmowany do wiadomości. Co w tym wypadku? Imam zgłasza się do jednego z krajów europejskich o azyl polityczny. Kraj go przyjmuje. Imam trafia na grunt chłonny jego kazań. Tłumy sfrustrowanych muzułmanów, którzy czują się w Europie obywatelami gorszej kategorii zaczyna przyjmować słowa imama za prawdę jedyną i fala nienawiści do chrześcijan pogłębia się z miesiąca na miesiąc.
Rozwiązanie problemu - sprawdzić z jakiego powodu politycznego imam prosił o azyl polityczny i jeśli za jego nauką stoi szerzenie nienawiści i nawoływanie do niszczenia chrześcijan - wywalić na zbity pysk, wsadzić w pierwszy lepszy ponton i na Antarktydę, bo tylko tam taki człowiek nie znajdzie słuchaczy.

3 przyczyna - traktowanie Muzułmanów jako osób gorszej kategorii.

Można budować różne obozy przejściowe i oferować najgorszą pracę tylko pytanie - dlaczego? Skoro zaprasza się Muzułmanów do swojego kraju, to niech czują się jak obywatele tego kraju z prawami takimi samymi jak pozostali. Jeśli nie to po co ich w ogóle zapraszać? Być może pierwsze pokolenie, które przybyło do Francji czy Niemiec zgadzało się na upokorzenia ("Ok, jestem obcy, nie znam języka, nie zrobię tu kariery"), ale już dzieci czy wnuki czują, że są Francuzami czy Niemcami (tak samo jak dzieci Polaków, którzy wyemigrowali do Anglii czują się Anglikami). I nagle okazuje się, że owszem, są - mają dowody osobiste wydane przez kraj, w którym mieszkają, ale nadal są traktowani jako ciało obce. Brak akceptacji społeczeństwa wobec tych ludzi sprawia, że ci ludzie nie asymilują się, nie utożsamiają z krajem, w którym mieszkają. Tym samym tworzą getta  i próbują walczyć o swoje prawa ale w inny sposób, niż normalni ludzie. Bo jako zwykli obywatele - nie mają szans.. A jeśli jeszcze do ich getta trafia odpowiedni imam (patrz przyczyna 2) to jest już mieszanka wybuchowa.
Rozwiązanie problemu - przyjęcie imigranta - OBOJĘTNIE jakiego wyznania i jakiego pochodzenia musi być równoznaczne z tym, że traktuje się go tak samo jak rodowitych obywateli danego państwa.

4 przyczyna - Korporacje i kult pieniądza zamiast religii i historii.
 
Ok, zabrzmiało dziwnie. Ale po kolei. W Europie Zachodniej panuje kult pieniądza. Człowiek nie ma czasu na tworzenie własnej rodziny, nie ma czasu na posiadanie i wychowywanie dziecka. W sytuacji, kiedy niskie zarobki płacone przez korporacje zmuszają ludzi do życia na kredyt głównym zajęciem staje się zbieranie pieniędzy i spłacanie kredytów. Brakuje czasu na przekazywanie wartości istotnych dla ludzi. W większości krajów panuje rodzaj małżeństwa 2+1. Europa Zachodnia odwróciła się od swoich chrześcijańskich korzeni, od swojej historii. Posiadanie 1 dziecka w chwili gdy muzułmańska rodzina ma ich kilkoro jest samobójstwem dla Chrześcijan europejskich.
Rozwiązanie: polityka prorodzinna oraz rozszerzona nauka historii kraju oraz Europy, powrót do Kościoła.

Polska w dzisiejszej Europie?

Różnimy się. Pomimo 50 lat walki z komunizmem i z ciemiężcą, jakim był Związek Radziecki. Nie pozwoliliśmy wykrzewić z siebie katolicyzmu. Nie oddajemy naszych babć i dziadków do domu starości, jak to się dzieje w Europie Zachodniej. Może też i dlatego polskich dzieci jest więcej, bo jest się komu nimi zająć. Pamięć o mordach o Katyniu nie zaginęła mimo, że przez 50 lat po wojnie za wszelką cenę chciano, byśmy o tym fakcie zapomnieli. Jesteśmy patriotami i tego nas uczą dziadkowie i rodzice. Nadal panuje formuła 2+2 lub 2+3 w rodzinach, gdzie jeszcze korporacja nie zawładnęła do reszty życiem rodziców. Jeżeli przyjmujemy obcokrajowców do naszego Państwa to mamy dla nich wiele empatii i życzliwości a jednocześnie nie respektujemy zachowań, które godziłyby w naszą kulturę. Wbrew pozorom - w Polsce mieszka dużo obcokrajowców i niewielu z nich spotyka się z jawną wrogością i brakiem tolerancji. Być może "nasi" obcokrajowcy darzą nas i nasz kraj dużą sympatią, wielu utożsamia się z byciem Polakiem już w pierwszym pokoleniu, które przyjechało do Polski. Być może dlatego trwające właśnie w Polsce Światowe Dni Młodzieży są odbierane przez gości ze zdziwieniem i miłym rozczarowaniem, że w naszym kraju można się czuć swobodnie i bezpiecznie.


sobota, 18 czerwca 2016

Patronite - mecenat dla twórców. (TFU) rców?

Od jakiegoś czasu na wielu kanałach Youtube można znaleźć pod filmami informacje, że autor kanału zaprasza do objęcia patronatu nad jego kanałem.  Patronite (https://patronite.pl/) ma za zadanie wspierać różnych twórców i to nie tylko tych realizujących się poprzez prowadzenie kanału na YT. Ale na tych ostatnich się skupię.
Istnieją kanały, które mają dużo subskrypcji. Znani jutuberzy istniejący w serwisie od lat zarabiają "hajs z jutuba". I często są to spore pieniądze, o których oni nie lubią mówić, bądź mówią bardzo niechętnie i niekonkretnie.
Zniesmaczenie następuje wtedy, gdy poza tworzeniem statycznych filmów na kanale autor tychże zapisuje się do Patronite.pl bo uważa się za TWÓRCĘ. Jednakże większość z jutuberów nie ma z szeroko rozumianą twórczością nic wspólnego.
W średniowieczu wybitni malarze, rzeźbiarze, architekci mieli swoich mecenasów - bogatych przedstawicieli z wyższych kręgów, którzy wykładali pieniądze na to, by Twórca mógł realizować ich zamówienia lub brać udział w innych, szczytnych przedsięwzięciach. Twórca to ktoś kto tworzy coś - malarz, architekt, reżyser, fotograf, piosenkarz itd. Niestety z ubolewaniem muszę stwierdzić, że większość kanałów nie ma z twórczością nic wspólnego i nawet jeżeli weźmie się pod uwagę, iż sam film może być dziełem twórcy, to często pozostawia on sporo do życzenia. I to nie z powodu jakości sprzętu czy wygodnego biurka i dobrego kompa.
Pomijam filmy typu "tutorial" i "dyi", chociaż... prędzej w tym dziale można znaleźć ciekawsze treści, i widać pełne zaangażowanie autorów mimo mniejszej liczby subskrypcji. Zrozumiałabym konto na Patronite kogoś, kto miałby chęć stworzyć coś (przykładowo drewniany stół lub szafa z mahoniowego drewna ze srebrnymi okuciami) i jego finanse nie umożliwiają zrealizowania takiegoż tutorialu z uwagi na koszt samych materiałów potrzebnych do realizacji. Jeśli znajdą się chętne osoby, które chcą wesprzeć autora w tym pomyśle - WHY NOT?
Podobnie odbieram filmy których realizacja wymaga sporych nakładów kosztów i nie mam tu na myśli bynajmniej zakupu nowej kamery Go-Pro. Jeżeli ktoś ma pomysł na kanał o podróżowaniu lub o uprawianiu sportów ekstremalnych, lub choćby tematyka filmów jest ściśle związana z dużymi kosztami - jest to oczywiste. Niektórych rzeczy nie da się zrobić za pomocą spinacza i srebrnej taśmy. Era McGyvera była jakieś 15 lat temu. Jeśli film ma być zrealizowany na wyższym poziomie, a jego produkcja zawiera dużo czasu to logiczne jest, że bez wsparcia finansowego autor sobie nie poradzi z takim obciążeniem finansowo-czasowym. Zrozumiałe jest dla mnie to, że autorzy tacy jak Krzysiek Gonciarz lub Michał Pater tworzą konto na Patronite. Za ich produkcjami widać czas, poświęcenie, koszty, zaangażowanie i jakość oraz TREŚCI.
Natomiast kompletnie jest dla mnie niezrozumiałe co na Patronite robi kanał JapanaZjadam, arhn.eu, czy quaz. Serio? Hajs z jutuba za mały? Bo odnoszę wrażenie, że podane cele są wysoce wydumane i koszmarnie przesadzone. Zakup nowej gry by ją zrecenzować dla widza? Zakupy na aliexpress? Nagrywanie Q&A jako cel za 5000zł/miesiąc? Nie prościej jest napisać, że po prostu chcecie więcej zarobić niż obecnie? Wciskanie kitu, wydumanych celów, które naprawdę nie mają nic wspólnego z żadną twórczością to zwykłe naciągactwo!

Oczywiście każdy, kto chce zostać patronem decyduje o swoich pieniądzach i ma absolutne prawo wspierać łosia, który gra w gry i potrzebuje na to sponsorki, by nie musieć pracować tylko dniami i nocami grać w mierne gry i nagrywać to po to by inni oglądali. Jeśli na tym polega "patronowanie" - płacenie za nieróbstwo - good luck and good fun!

Mój apel do chętnych, którym zbywa nieco grosza i chcą wspierać autorów nie tylko na YT - sprawdzajcie ich dotychczasowe osiągnięcia, czytajcie uważnie jakie cele mają Twórcy i TFU-rcy. Bo przecież większość nie wspiera nikogo dla jakichś korzyści typu wlepki, kartki, pozdrowienia, ale po to by to co się ogląda trzymało pewien pion i miało jakiś sensowny poziom.

czwartek, 16 czerwca 2016

Tak czasem coś za serce chwyta....

Wróciłam do domu. Miałam niesamowity dzień. Bez wdawania się w szczegóły powiem tylko tyle, że ktoś uknuł spisek aby mnie dzisiaj uszczęśliwić. Zupełnie nie spodziewałam się czegoś takiego.

Czasem są takie chwile, że coś za serce chwyta
Czasem są tacy ludzie, którzy myślą o kimś.
Że zwyczajnie słów brakuje i coś ściska w gardle
A człowiek upewnia się, że mimo, iż ten świat schodzi na psy
To pojawia się dobra wróżka
I jak w bajce o Kopciuszku zaczyna czarować.
I czary tak wielkie, że wbijają w zdumienie.

Taki dzisiaj miałam dzień.

Pani Janko! Pani jest po prostu wróżką, czarodziejką, dobrym duchem i cudownym człowiekiem.
Zwykłe "dziękuję" to za mało. 
Nadal w szoku wielkim piszę i staram się nie rozpłakać z radości. I może to złe miejsce na takie wynurzenia, zwłaszcza kiedy brakuje słów, a pisanie o czymś wprost odziera taki wspaniały dzień z tego czaru. Bo jeśli napiszę dosłownie, to ktoś z boku czytając wzruszy ramionami i powie "E tam, przesada". I będzie się kompletnie mylić.Bo Pani swoimi dzisiejszymi czarami sprawiła, że mój świat stał się ładniejszy, kolorowy (i to dosłownie). Czarodziejko, jeszcze raz dziękuję.